X

Wiosenny bouldering na Jurze

Majówkowy wyjazd na dwa dni do Podlesic przyniósł mi pokonanie Bazyliszka 7C znajdującego się w Diabelskim Schronisku, niestety nie udało się przejść wszystkich rozpatentowych problemów, co zapowiada powrót w te rejony Jury. Następnie skupiłem się na rejonie położonym w okolicach Krakowa  -Zimnym Dole.  W przerwach nad najtrudniejszymi boulderami Zimnego udało się zebrać dość ciekawy wykaz „łatwiejszych” przejść:

  • Dieta 1500 kalorii 7C+
  • Trajektoria ruchu 7C+
  • Jesienne Żule 7C+
  • Dżule +Teleportacja 7C+
  • Jesienne Żule + Teleportacja 7C+
  • Animalsiki 7C
  • 5489KJ 7C
  • Telemocart 7C
  • Animal Trainer 7C
  • Spacer po oblajach 7B+
  • Gillette 7B+

Maciek Kalita

fot. Adam Kokot

ten post był modyfikowany 10 lipca 2018 13:00

Maciek Kalita: Swoją przygodę ze wspinaniem zacząłem ponad 9 lat temu dzięki mojej starszej siostrze, która pierwszy raz zabrała mnie na tarnowską, oldschoolową wspinaczkową mordownię – Tarnovię. Ania (moja siostra) imponowała mi swoimi licznymi sukcesami na zawodach, wspinaczkowymi wyjazdami i za wszelką cenę chciałem być taki jak ona, co zaowocowało szybkim progresem. Początkowo jako pole swojego rozwoju obrałem „czasówki”, czyli pokonywanie sztucznej ściany wspinaczkowej na czas. Wielokrotnie stawałem na najwyższym stopniu podium najważniejszych polskich zawodów. Największym osiągnięciem w moim życiu na zawodowej arenie było zdobycie 3-ego miejsca na Mistrzostwach Europy – właśnie w czasówkach. Obecnie nie lubię wspominać o tym, że kiedyś wspinałem się na czas, teraz inaczej podchodzę do wspinania, bardziej dojrzale i z odpowiednim szacunkiem, jednak wiem, że ten okres był mi potrzebny. Dzięki czasówkom moimi atutami są dynamika oraz siła kontaktowa, co niezwykle przydaje się w boulderingu. Tak bouldering… to on jest moją miłością, to on spędza sen z moich oczu. Mimo iż po moim czasówkowym epizodzie długo wspinałem się również z liną, to nigdy nie poczułem do sznurka tej miłości co do crashpada. Wszystko zaczęło się około 3.5 roku temu, gdy mój przyjaciel Mateusz Leegas zaproponował mi wspólny wyjazd w wakacje do szwajcarskiego spotu bulderowego – Magic Woods. Wcześniej spędziłem tylko parę dni w hiszpańskim Albarracin oraz dwa tygodnie w wątpliwej urody czeskim Petrohradzie, więc planowane pięć tygodni w magicznym lesie było spełnieniem marzeń. Szybko podnosiłem swój poziom i pokonywałem w krótkim czasie trudne realizacje. Szybko uporałem się między innymi z : - Octopussy 8A - Astronautenfieber 8A - Never ending story 8A Zawsze uważałem barierę 8A jako ciężką do pokonania i wymagającą dużo pracy. Byłem zdziwiony tym jak stosunkowo łatwo przychodziło mi pokonywanie takich trudności. Od tego momentu cały wolny czas przeznaczam na boulderowe wyjazdy. Dzięki czemu rozwijam się i podnoszę swój poziom. Najważniejszym sezonem w moim życiu był sezon 2011. Wtedy to pokonałem blisko 20 boulderów od 8A wzwyż. Ogromną zasługą tego stanu rzeczy był wyjazd do RPA, do jednego z najbardziej popularnych rejonów wspinaczkowych – Rocklands. W afrykańskim piaskowcu rozwinąłem skrzydła, wspinałem się bardzo dużo. Ciężko było decydować o dniach odpoczynkowych, bo lista problemów „must do” była nieskończona. W pocie czoła udało mi się pokonać problem, który znajdował się na samym szczycie tej listy – The Vice. Fakty, że miała to być moja pierwsza 8B w życiu oraz niezwykły charakter boulderu – jego ogromna ilość przechwytów – sprawiły, że psychicznie ciężko było mi rozprawić się z tym mega klasykiem. Dodatkowo widziałem starania Joe’a Kindera, który wciąż był zrzucany przez niewdzięcznego Vice’a i za nic nie mógł znaleźć na niego sposobu. Do dzisiaj pamiętam szczęście jakie mnie ogarnęło, gdy złapałem się topowej klamy! Tego uczucia nie da się do niczego porównać! Właśnie dlatego kocham to, co robię!

Ta strona używa cookies